Rozwój osobisty

Odpowiedzialność rodzicielska

Odpowiedzialność

Jako, że zbyt wiele przewija się treści i zapytań dotyczących radzenia sobie np. z rodzeństwem, trudnymi rodzicami itp.

Chciałabym poruszyć temat odpowiedzialności rodzicielskiej, która jest zniekształcana, przenoszona, usprawiedliwiana…

Nie zamierzam nikogo pouczać

Wytykać czy oceniać, raczej widzę potrzebę rozmowy, komunikowania i przedstawiania problemu, który ma miejsce nie od dziś. Mianowicie… są rodzice, którzy obarczają swoje dzieci własną nieodpowiedzialnością, wmawiają dzieciom, że coś jest ich winą, usprawiedliwiają własne niepowodzenia zachowaniem dzieci.. np. że to przez nie czegoś nie osiągnęli, nie mogli spełnić swoich marzeń, przez nie się zdenerwowali i zbili talerz, czy przez nie coś im nie wyszło bądź z jego winy coś się stało

Czasem zrzucają na starsze dzieci odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo, zmuszają do rezygnowania z własnego życia lub nadużywają pomocy. Często też spotykam się z tym, że robią z siebie ofiarę i powodują wyrzuty sumienia nie dając dziecku prawa do własnego życia. Mówię tu o przypadkach powiedzmy skrajnych, których jest naprawdę dużo. Egoizm rodziców podkopuje poczucie wartości dziecka i wiarę we własne siły. Często te dzieci nawet mając 18-20 lat są już tak zmęczone życiem i obwinianiem siebie, że uciekają się do samobójstwa lub co jeszcze jest dobre- szukania pomocy u obcych ludzi.

Nasze społeczeństwo

Rozwija się, stara się zmieniać schematy, jednak tak wiele jeszcze jest ludzi żerujących na niewinnych osobach. Smutny jest fakt, że właśni rodzice tworzą czasem frustrujące warunki do życia. Sprowadzają własne dziecko do tak zwanego parteru… gdzie samo już nie wie co powinno, a czego nie.

Doprowadzają do załamań i lęków choć spoczywające obowiązki i wymagania powinni spełniać sami. Wykorzystują jak się da i kiedy się da, a czasem zobowiązują wręcz do zajęcia się rodzeństwem, którym sami nie chcą się zajmować lub które rozpuścili i nie potrafią u niego potem wyegzekwować żadnych granic. Dlaczego jest to tak powszechny problem? Hipotez można stawiać co nie miara i obwiniać wcześniejsze pokolenia lecz nic pozytywnego tym nie uzyskamy.

Osobiście proponuję

Spojrzeć w miarę obiektywnie na swoich bliskich, czy takie przypadki występują w naszym otoczeniu? Czy jesteśmy w stanie porozmawiać jeśli nie z tymi rodzicami to z dziećmi/młodzieżą, która jest obarczona obowiązkami rodziców.

Nie mówię oczywiście o naturalnej pomocy dzieci rodzicom tylko o wykorzystywaniu, które przekracza granice dziecka i odbiera mu własne życie. Niestety jest bardzo wiele takich przypadków. I choć wiem, że całego świata nie uda się zbawić. To wierzę, że każdy dobry gest, pomoc, rozmowa jest w stanie wpłynąć na jedną, dwie czy trzy osoby.

A jeśli każdy z nas może pomóc nawet jednej? To o ile przybędzie nam kolejnych osób, które będą chciały mieć wpływ na zmiany i pomagać, rozmawiać z kolejnymi… Możemy stopniowo wpływać na pozytywne zmiany zachodzące w społeczeństwie, uświadamiać i pokazywać, że można lepiej, że można inaczej. Mamy realny wpływ na swoje otoczenie, a zwłaszcza nasze najbliższe.

Jeśli zaś mamy styczność z osobami toksycznymi, które za wszelką cenę wykorzystują i niszczą bliskich ludzi, warto ograniczyć kontakt do minimum. A jeśli to możliwe całkowicie się odciąć. Często nie jest to łatwe, ale zdarza się, że to najlepsze co możemy dla siebie zrobić.

Dlatego moi drodzy miejmy oczy szeroko otwarte i jeśli mamy możliwość kogoś wesprzeć, podpowiedzieć coś dobrego to róbmy to. Wspierajmy i pomagajmy.

Bo od nas się wszystko zaczyna.

Pozdrawiam serdecznie

Mieszkanka pięknych Mazur. Obecnie pracuję w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Giżycku. Ukończyłam Psychologię Biznesu i Przywództwa na AEH w Warszawie. Następnie Psychopedagogikę dzieci i młodzieży. Od wielu lat interesuję się psychologią i rozwojem osobistym. Chcę podzielić się wiedzą, doświadczeniem i przemyśleniami, które mam nadzieję wpłyną pozytywnie na innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *