person in black blazer and blue denim jeans
Rozwój osobisty

Krzywda

Pod tą nazwą moglibyśmy umieścić naprawdę wiele…

Doznajemy krzywdy pod wieloma postaciami i dla każdej osoby jest ona dotkliwa w różnym stopniu.

Chciałam tu jednak przybliżyć fakt, który od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie.

Nie tylko ze względu na to co słyszymy w wiadomościach, lecz to co dostrzegamy wokół siebie, wśród naszych bliskich, znajomych czy dalszych krewnych.

To co mnie niepokoi i boli zarazem to świadomość, że gdyby nie było tylu pokrzywdzonych dzieci, nie było by tylu skrzywdzonych i krzywdzących dorosłych. Krzywda, której doznajemy w dzieciństwie: bicie, szarpanie, upokorzenie, krzyki czy wręcz wrzaski pod naszym adresem, szantaż emocjonalny wywołuję w nas lęki, strach, sprawia, że podkopujemy własną wartość, czujemy się nie dość wystarczający, zdarza się, że niektóre incydenty wywołają pewne natręctwa czy zaburzenia. Dorastając w domu, w którym odczuwanie strachu jest dość częste zaburza pole widzenia rzeczywistości. Zniekształcony świat dziecka stwarza zniekształcony świat dorosłego, obawy w dorosłym życiu, czasem sięganie po używki, a czasem wybuchy agresji i odreagowywanie. (wymieniać można wiele)

Nic z tych rzeczy nie jest dobre. I choć wielu ludzi, gdy dorośnie chodzi na terapie, przerabia doznane krzywdy, stara się by dla własnych dzieci nie przekazać złych doświadczeń to nie jest to łatwe. Nauka, zmiana nawyków, w których zostało się wychowanym, pilnowanie swojego zachowania i umiejętność przekształcania złych zachowań wyniesionych z domu rodzinnego jest dłuższym procesem. Nie każdy jest w stanie temu podołać ponieważ jest to masa pracy nad sobą. Jedni walczą inni się poddają.

Jednak pomyślmy tylko, gdyby było mniej pokrzywdzonych dzieci, o ile mniej było by skrzywdzonych dorosłych…

Dzieci są przyszłością, zawsze tak uważałam, są najlepszym co mamy w życiu.

I mówię tu o wszystkich dzieciach. W miejscowości, w której się wychowałam często z innymi kobietami twierdziłam, że wszystkie dzieci nasze są.

Dlaczego? Ponieważ obojętnie, która z mam siedziała na dworzu pilnowała wszystkich dzieci. Nie ważne, które były jej, a które sąsiadki. Zawsze zwracałyśmy uwagę na wszystkie, by żadnemu nie stała się krzywda lub którekolwiek z dzieci nie uderzyły innego. Liczyło się zawsze dobro wszystkich.

Zmiany, które wprowadzamy w sobie skutkują polepszeniem zarówno naszego życia jak i naszych dzieci.

Mawiamy: szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko. I tak rzeczywiście jest. Dotyczy to jednak obojga rodziców. Dzieci widzą więcej niż nam się wydaję, a co najbardziej denerwuję nas w ich zachowaniu? Niepożądane cechy, które sami posiadamy lub posiadaliśmy i z nimi pracowaliśmy. Tak. Ciężko to czasem przyznać, ale sama po sobie widzę, że to co ciężko mi zaakceptować w sobie, nad czym pracuję, ciężko mi zaakceptować w dzieciach. I jest to ciągła praca, a świadomość tego bardzo ułatwia, pozwala inaczej spojrzeć na siebie i dziecko, które kochamy. Akceptujemy bo wiemy, że jest częścią nas. A wszystkie cechy, które posiada, nawyki ma po nas, po rodzicach, nawet te które nam nie odpowiadają. Warto to przemyśleć…

Jesteśmy w stanie zapobiec wielu krzywdom dziejącym się wokół nas. Dając przykład. Starając się i zmieniając na lepsze.

Oczywiście macie prawo pomyśleć, że to paplanina, i że jedno to pisać, a drugie zrobić.

I będziecie mieli rację.

Bo zmiany są trudne, zazwyczaj trwają długo i często możemy mieć dość.

Tylko, że patrząc na nasze dzieci, bawiące się wnuki, możemy dostrzec po co ta praca… Uświadomić sobie, że nie robimy tego tylko dla siebie. Robimy to dla dobra swojego, swoich relacji z dziećmi, wnukami.

Jak się poczujesz kiedy zobaczysz, że Twoje dorosłe dziecko krzyczy czy uderzy Twojego wnuka…? Szarpnie go czy popchnie?

Na pewno nie zareagujesz obojętnością, prawda.

Wzburzy Cię to zachowanie, i prawidłowo.

Tylko, że jeśli Ty w ten sam sposób wychowałaś dziecko to wiesz, że te zachowania wyniosło z domu, od Ciebie.

Wtedy poczujesz złość za jego zachowanie względem wnuka, ale i frustrację i złość do siebie bo doskonale wiesz, że tak wyglądało Twoje wychowywanie.

Każde świadome podejście do sytuacji umożliwia nam trzeźwe podjęcie działania. Dlatego nie oceniając innych uświadommy sobie, że wszystko zaczyna się od nas.

Jesteśmy początkiem i mamy ogromny wpływ na kolejne pokolenia.

Na to co będą przeżywać kolejne rodzące się w naszych rodzinach dzieci.

Nie oglądajmy się na rodziców, na to co oni nam zrobili tylko zacznijmy od siebie i od tego co my możemy zrobić żeby było lepiej. I nie ważne w jakim momencie jesteś, ile zrobiłaś rzeczy, których żałujesz,  uwierz każdy rodzic takie ma bo nikt nie jest idealny. A jest takie magiczne słowo „przepraszam” na które dziecko zasługuję jeśli zachowamy się nie w porządku i ono nam prędzej wybaczy niż my sobie sami. Tylko dzięki temu, że przeprosimy uczymy, że rodzic też nie jest idealny i popełnia błędy. W ten sposób pokazujemy, że warto przepraszać i należy przepraszać. Niestety wielu dorosłych o tym zapomina. Słowo przepraszam niektórym nie chcę przejść przez gardło.

A to nie jest w porządku wobec dziecka. Zwłaszcza, że od niego tego oczekujemy, gdy zrobi coś nie tak.

Wszystko zaczyna się od nas.

Pamiętajmy.

Niezależnie w jakim jesteśmy wieku, czy nasze dzieci są małe czy dorosłe i mają własne dzieci, zawsze zaczyna się od nas. Zawsze mamy wpływ, a nasze zachowanie i reakcje wpływają na nasze dzieci i wnuki…

Dlatego uświadamiajmy sobie swoje zachowanie już dziś.

Obserwujmy i bierzmy poprawkę na siebie.

Jesteśmy w stanie zmienić przyszłość i uchronić od wielu krzywd kolejne pokolenia. A to jest warte wszelkiej pracy.

Zadbajmy o to moi drodzy.

Pozdrawiam serdecznie.

Mieszkanka pięknych Mazur. Obecnie pracuję w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Giżycku. Ukończyłam Psychologię Biznesu i Przywództwa na AEH w Warszawie. Od wielu lat interesuję się psychologią i rozwojem osobistym. Chcę podzielić się wiedzą, doświadczeniem i przemyśleniami, które mam nadzieję wpłyną pozytywnie na innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *